Cześć! Wczoraj... sama nie wiem jak to wyszło. Było dziwnie...
Oto mój jadłospis:
-Mleko z płatkami (200)
-Mała bułeczka z jabłkiem (30)
-Krupnik (120)
-3 ciasteczka (300)
Razem: 650 kcal
I nie mogę sobie tego wybaczyć... W sumie kalorii nie wyszło AŻ tak dużo, ale te ciasteczka...
Zmagania ze słodyczami tego dnia:
1. Po obiedzie mama podsunęła mi Kinder Bueno. Gdyby to się stało tydzień temu pochłonęłabym je w minutę, ale teraz powiedziałam sobie: "Nie! Jedzenie to zło! Ja nie mam na nie ochoty!" I teraz, nie mam pojęcia jak ja to zrobiłam, ale batonik leży na szafce nie tknięty...
2. Poszłam do koleżanki. Jak na złość wyciągnęła ciasteczka... no i pomyślałam sobie: "Fuu... nie zjem tego!"
Ale po 30 minutach, jak ciasteczka leżały, koleżanka brała, musiałam się skusić... Jedno to niecałe 100 kcal... co mi szkodzi. No ale później przymuszona wzięłam jeszcze dwa... Boże, co ja robię?!
Na szczęście dieta nie zawalona, bo 650/800. Dzisiaj muszę się zmieścić w... 700 kcal. Dzisiaj już nie tknę żadnych ciasteczek i poważnie się zastanowię przed wszystkim co mam zjeść!